18 listopada 2014

Internackie przypały #1




Wiele osób pyta się mnie, jak to jest mieszkać w internacie. Dziwią się zazwyczaj, że musimy utrzymywać tak surowe zasady. Mówią, że oni to by tak nie mogli. Ale ja Wam coś powiem - internat jest świetny! Chciałabym zacząć serię postów "Internackie przypały", w których będę opisywała śmieszne historie związane z tym miejscem :)

To może dziś wtorkowa akcja....
          Większość mieszkańców przyjechała już we wtorek (11 listopada) wieczorem. Siedzę razem ze współlokatorką i wcinamy żelki. Swoją drogą... były ohydne. Przychodzi do nas Weronika (z plastyka) i zaczynamy gadać. Jak my zaczniemy gadać, to nie ma końca... Przyszła też Oliwia (rytmiczka) i wtedy to się zaczęło! Gadałyśmy o wszystkim, co chwilę ktoś przypominał sobie nową historię. A odwiedziny między pokojami trwają do 22, więc chwilę później wzięłyśmy świetlicę, żeby "Weronika nas uczyła chemii" :)
          Wzięłyśmy ten klucz i poszłyśmy do świetlicy. Oliwia pokazywała nam układy rytmiczne, Weronika czytała suchary plastyków, których nikt nie rozumiał i było ogólnie bardzo miło. Chwilę później wchodzi wychowawczyni i wszystkie momentalnie rzucamy się do książek. Pani zaczęła się śmiać, a że było już po północy, pozwoliła nam siedzieć jeszcze pięć minut.
          Weronika tego dnia była sama w pokoju, więc miała dwa łóżka wolne. Wpadłam na genialny pomysł, żebyśmy z Oliwią spały u niej! Ale to nie jest takie proste... pani siedzi cały czas w pokoju wychowawców i patrzy na ekran, na którym widzi każdy zakątek internatu (na szczęście nie ma kamer w pokojach :) i obserwuje, kto gdzie wchodzi. Więc zaplanowałyśmy akcję tak: Weronika oddaje klucz i zagaduje panią tak, żeby nie patrzała na ekran, a my miałyśmy cicho wślizgnąć się do jej pokoju. Wszystko poszłoby zgodnie z planem,  gdyby nie klapki Oliwii. Zaczęła w nich człapać, pani zerknęła na ekran i powiedziała do Weroniki "O, Oliwia weszła do ciebie do pokoju"...
          Wchodzi Weronika do środka i zastanawiałyśmy się, co robić... Zadzwoniłyśmy więc do Ewy, żeby zrobiła nam w łóżkach "manekiny" z dodatkowych pościeli. Wtedy pani myślałaby, że śpimy... Ewa się postarała i wszystko ładnie przygotowała tak, że pani się nie skapnęła :) Kiedy wychowawczyni chodziła po pokojach, ja z Oliwią schowałyśmy się do szafy. Po piętnastu minutach wślizgnęłyśmy się do łóżek.
          Nastawiłyśmy budziki na szóstą, żeby przejść do swoich pokoi jeszcze przed porannym obchodem. Było trochę stresująco, ale pani nic nie zauważyła - sami widzicie, w internacie są reguły, ale w praktyce można spać nawet w innym pokoju bez wiedzy wychowawcy. Klasykiem jest już u nas chowanie się do szafy, po kołdrę czy nawet zamykanie się w szczelinie między drzwiami balkonowymi a kratami... ale o tym w kolejnych Internackich Przypałach!




4 komentarze:

  1. Świetny pomysł na posty, sama się ogólnie zastanawiałam nad mieszkaniem w akademiku lub internacie :) Dzięki Tobie będzie można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy !

    W wolnej chwili zapraszam do mnie, buziaki :*
    http://ourloveourpassion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że podobają Wam się moje posty.
      Na pewno do Ciebie zajrzę!

      Usuń
  2. Swietny post :)

    Moze wspolna obserwacja :)

    kasia-kate1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli podoba Ci się mój blog, wystarczy kliknąć w ramce "Obserwatorzy" "Dołącz się do tej witryny". A jeśli spodoba mi się Twój blog, również z chęcią zaobserwuję.

      Usuń