Here we go!

 Witajcie! W tą sobotę byłam na grzybach z tatą. O ile z powodu suszy nie było ich specjalnie dużo, to udało mi się zrobić sporo ładnych zdjęć. Tylko część z nich zaprezentuję. Już niedługo zacznie się szkoła z prawdziwego zdarzenia. Mój kalendarzyk coraz bardziej się zapełnia, mam coraz mniej wolnego czasu. Muszę brać się do roboty, bo początek roku sobie odpuściłam.

W internacie mamy jeden dość duży telewizor w świetlicy i właśnie tam poszła jakaś połowa mieszkańców oglądać mecz Polska - Brazylia. Ale to były emocje! To zupełnie inne przeżycie niż oglądać mecz z rodzicami, którzy, co tu kryć, za bardzo się nie emocjonują. Mieliśmy zgaszone w świetlicy światło, a podczas piłek meczowych w drugim i trzecim secie wszyscy trzymali się z całej siły za ręce, jeszcze mam odciski czyichś paznokci :) i w napięciu czekaliśmy na wynik. Kiedy udało się, rozległy się ryki, gwizdy, klaski, tupania... jeszcze do później nocy słyszałam krzyki dobiegające z piętra chłopaków "Kto wygrał mecz? Polska!". Osobiście byłam mocno zmartwiona przegranym pierwszym setem, ale tak naprawdę nie przyjmowałam do wiadomości, że nasi mieliby przegrać :)

Haha, wyglądam jak jakiś posąg - efekt napadu głupawki :)

To pierwszy post na tym blogu. Nie będę tu nic pisać na ten temat, w tym celu stworzyłam górne zakładki, abyście się czegoś dowiedzieli o mnie i o idei tego bloga.